poniedziałek, lipca 20

Góra

Dawno, dawno temu, kiedy diabły kryły się tuż za zwałami ziemniaków w ciemnej piwnicy, a wszyscy ludzie byli dobrzy, znalazłem się w centrum wszechświata, chociaż nie zdarzyło się to po raz pierwszy i nie raz jeden miałem tam jeszcze powrócić. A zaczynał się tuż nad krawędzią rzeczywistości.
Prowadzące do niego schody były jak wąski tunel wydrążony w samym środku Drzewa Świata, ciągnący się przez jego pień nieskończoną spiralą. Ich ciepła barwa maskowała zimną, szorstką powierzchnię. W okresie zimowym Dziadek Mróz szczodrze obsypywał je szronowymi kwiatami, poskręcanymi liśćmi wijącymi się wśród morza płatków, które w świetle żarówek mieniły się niczym królewskie brylanty.
Po zachodzie słońca wędrówka na Górę nie należała do najbezpieczniejszych. Jak na przejście między światami przystało, miało ono wielu dziwacznych i często przerażających mieszkańców. Wampiry poukrywane w rozlicznych zakamarkach wytrzeszczały swoje przekrwione oczy, zjawy czarne jak noc bezustannie przemykały w obie strony drogi, a wściekłe wilki, których obecności nikt nie potrafił wyjaśnić, gotowe były w każdej chwili przypuścić atak na wszystkiego spodziewającą się ofiarę. Z tego powodu każdy, kto chciał przeprawić się przez ten groźny portal musiał być wyposażony w okruch dziennego blasku. Idealnym wyborem była stara, okuta blachą latarka. Jej promień, choć drobny i płochy miał moc odganiania wszelkich dziwotworów. Każda maszkara wolała tkwić po uszy w starych materacach, niż dostać po głowie strumieniem światła. Litania zaklęć i sznur amuletów również mogły okazać się przydatne, ale kto by wierzył w takie rzeczy.
Najdzielniejsi podróżnicy stawali w końcu przed bramą Góry. Były to drzwi z lekkiego drewna, a w nich żelazny kluczyk z łańcuszkiem, na którym dyndał plastikowy słonik z radośnie uniesioną trąbą. Był bardzo milczący i spokojny, jak na strażnika tak ważnego miejsca.
Za nimi pierwszy na spotkanie wychodził specyficzny zapach, mieszanka ciszy, spokoju, nagrzanego komina i kurzu nie znającego ucisku sprzątających. Przy głębokim wdechu kojące myśli szybko uderzały do głowy.
Centrum wszechświata, to miejsce poza czasem, mimo iż przeżywa pory roku równie silnie, jak natura za jego oknami. Latem gromadzi ciężką aurę żaru, stężone powietrze zawisa nieruchomo pod zabitym deskami sufitem i nawet przeciągi nie są w stanie przekonać go do zażycia ruchu. Jesienią zapełnia się dźwiękami trzepiącego o dach deszczu, żar powoli wymyka się szczelinami okien. Kiedy nastaje zima chłodzi się do nieznośnych temperatur. Tykające niczym zegar żebra kaloryferów promieniują falującym gorącem, a ludzie skłaniają się ku nim, jak do przydrożnych kapliczek, prosząc o odrobinę ciepła. Wiosną jako pierwsze budzi śnięte muchy, które otumanione długim snem rozbijają się na każdej przeszkodzie.
Tam nie sięgają żadne sprawy wielkiego świata. To miejsce, w którym małe marzenia ruchem jednostajnie przyspieszonym mkną w stronę nieba. Stamtąd mają do niego o wiele bliżej, bliżej niż z najwyższej wieży. Noce sieją tajemnice, a poranki pachną obietnicami i skwierczącą na Dole jajecznicą z ziemniaków.
Nawet teraz, kiedy piwniczne diabły wyemigrowały do bajek, a człowiek stał się swoim największym zagrożeniem, życie na Górze toczy się starymi drogami, oferując zaciszny azyl wszystkim, którzy nie narazili się plastikowemu słonikowi.


niedziela, lipca 5

Dziennik odkryć: Lipiec 09

31 - Najpierw myślę jak, a potem myślę co - jeden z największych błędów mojej pisaniny.

30 - Mało możliwe, żeby w tak krótkim czasie psuło się tyle niezależnych planów. Jak nic uwiesiła się mnie straszliwa klątwa.



29 - Na "przy okazji" - idealny sposób, aby załatwić więcej spraw, niż by się miało na to ochotę, nie odczuwając większej różnicy.

28 - Sztuka jest wiecznym ogniem w trzewiach artysty.

27 - Nigdy nie wiesz, kiedy cię okradną.

26 - Najbardziej chce mi się słuchać muzyki, kiedy się ochładza i zaczyna padać deszcz. Wtedy też mam największą ochotę do zakładania postaci w grach internetowych. Wydaje się, że to pewnego rodzaju poszukiwania bezpiecznego, przytulnego środowiska, w którym można by się zatracić, i z którym deszczowy nastrój tworzy przyjemną atmosferę, opartą najczęściej na miłych wspomnieniach.



25 - Władca Kosmosu zna bardzo fajne zaklęcia.

24 - Stracony dzień to ten, o którym następnego dnia nic nie potrafi się powiedzieć.

23 - Nie ma co snuć planów, które i tak wychodzą od wielkiego święta. Najlepiej coś zrobić teraz.

22 - W obecności innych jesteśmy głośniejsi.

21 - Z legalnym oprogramowaniem jest tyle problemu, że w końcu dochodzi się do wniosku, że nie warto go kupować. Pirata przynajmniej nie będzie się żałować.

20 - Kiedy już nie trzeba się czegoś uczyć, zaczyna się to wydawać zupełnie interesujące.

19 - Dwie osoby do dobrej zabawy przy planszowym Starcrafcie w zupełności wystarczają. I to na całe popołudnie.

18 - Nie nadaję się do prac "plonozbiorczych".

17 - Zawsze myślałem, że w wakacje wszyscy mają czas, tymczasem okazuje się, że jest zupełnie odwrotnie.



16 - Najgorsze pożegnalne pocałunki składają komary.

15 - Kąpałem się w sidrzańskim basenie, jestem szalony.

14 - W dobrych książkach większość bohaterów w udany sposób zgrywa cwaniaka.



13 - Wymyślenie gry planszowej jest bliższe rzeczywistości niż zapełnianie internetowych luk. Projekt G2?

12 - Ponad głębszą złożonością rzeczy istnieje głębsza prostota, którą to ludzie rozumieją w jeszcze mniejszym stopniu.

11 - Robienie natychmiast działa na samopoczucie lepiej, niż robienie później.

10 - Najgorsza wskazówka drogi w wielkim lesie - cień rzucany przez drzewa (jaki ja głupi).

09 - Minęła już przynajmniej 1/4 część mojego życia. Pogrzeby skłaniają do refleksji.



08 - Młodzież nie chce pracować, stąd popularność kierunków humanistycznych. Po tym rzeczywiście dostaną to, o co się proszą.

07 - Miło patrzeć, jak wcinają ze smakiem to, co im się przygotuje.

06 - Brak ruchu powoduje silne wrażenie nicnierobienia przy podobnych osiągnięciach dnia "ruchliwego".

05 - Bywa tak, że nie odkrywa się nic więcej nad to, że proste rzucanie do siebie piłki może być fajne. Lepszy rydz niż nidz.

04 - Dzieciarnia na wypoczynku też się przydaje. Hałas i cisza uzupełniają się nawzajem.

03 - Największy prawdziwek miał ponad pół metra średnicy. Jak duża pizza z DaGrasso.



02 - Już wiem w czym tkwiła magia starych czasów, w czym tkwiły czary, rytuały, dziwne tradycje i święta; i dlaczego w dzisiejszych czasach tego nie ma; i dlaczego to już nigdy nie powróci. To była masowa, o ogólnokulturowym znaczeniu wiara w przesądy.

01 - Pobyt w lesie uruchamia mowę wewnętrzną. W głowie kreują się dziwaczne wydarzenia i konflikty, w których bierzemy czynny udział. Jakże wielką jest potrzeba wyciszenia się.