czwartek, lutego 5

Dziennik pokładowy odkryć wszelakich

Zaraz po tym, jak światło wyparowuje z wnętrza nocnej lampki wspomnienie dnia czmycha w niepamięć. Spuszczając zasłonę nieświadomości, którą oślepia nasze myśli chwyta łup i..
..wstajemy rano. Przemywając z twarzy sny zakładamy szarą rzeczywistość. Jeden rękaw. Drugi rękaw. Nie zauważamy, żeby coś zginęło. Powoli zapinamy wszystkie guziki. Te, co zawsze, ale nie te, co dawniej. Z biegiem czasu porzucamy przebrania odkrywców świata. Jego niegdyś bezkresne granice niepostrzeżenie zaczynają się zamykać.
Tęcza ma siedem kolorów, tysiąc trzy zera, wrzątek parzy. Bez pracy nie ma kołaczy, dasz palec, a zjedzą ci rękę, jak se pościelesz, tak się wyśpisz.
Wkraczamy na utarte szlaki codzienności.

Na szczęście nie musi tak być. Przepis wydaje się prosty:

  • odrobina głębokiego oddechu,
  • chwila ciszy,
  • szczypta zadumania,
  • znalezisko o wadze na oko,
  • kartka niebrudna,
  • przyrząd do pisania,
  • kapelusz odkrywcy świata, najlepiej pirata.
Wstrząsnąć-nie-mieszać, przyrządem na kartkę przelać. Wykończywszy na podorędziu postawić, co by przypadkiem nie stygło.

Niemal co noc zasypiamy zadziwieni, tylko nie dajemy sobie czasu, by to zauważyć.
Oto mój własny

dziennik pokładowy odkryć wszelakich:

2011

Listopad
Wrzesień
Sierpień
Lipiec
Czerwiec
Maj
Kwiecień
Marzec
Luty
Styczeń

2010

Grudzień
Listopad
Październik
Wrzesień
Sierpień
Lipiec
Czerwiec
Maj
Kwiecień
Marzec
Luty
Styczeń

2009

Grudzień
Listopad
Październik
Wrzesień
Sierpień
Lipiec
Czerwiec
Maj
Kwiecień
Marzec
Luty
Styczeń


Brak komentarzy: