poniedziałek, listopada 9

Szara piosenka

Depcząc resztki spienionych bałwanów bez pośpiechu brnąłem przez zapadający się piach. Ziąb chwytał ludzi za ręce i nosy, a niebo z wolna wysączało się w grafitową otchłań wód. Wzdłuż nadgryzionej linii lądu stały mewy, wsłuchane w niespokojny szum, zastygłe niczym solne figurki.
Pachniało wolnością.
Złożyłem usta w półotwarty dzióbek. Nostalgiczna nuta cichym świstem pofrunęła z prądem wiatru, ciągnąc za sobą szarą piosenkę. Z mojej pamięci wykrystalizowało się ciepło domowych lamp, miękkość koca, żar kaloryfera i szelest kolorowych stron zapisanych przygodami.
Znałem tylko jedną zwrotkę.

"Szara cisza na polu,
szare drzewa w lesie,
szara chmura na niebie
strugi deszczu niesie.
Szary deszczyk kap, kapu
w Hani okno puka,
Hania główkę pochyla,
w książce bajki szuka."


Brak komentarzy: